CDN – ŻYWOTU KULTOWEJ MASZYNY
CDN – ŻYWOTU KULTOWEJ MASZYNY

Jeszcze nie tak dawno dalsza eksploatacja tej flagowej maszyny stała pod wielkim znakiem zapytania. A to z uwagi na dobiegający już kresu resurs jej silnika oraz wielkość kosztów naprawy głównej, które znacznie przekraczały możliwości Jednostki. I gdy nad przyszłością  samolotu zaczęły zbierać się czarne chmury, a groźba  jego  dożywotniego uziemienia nabierała coraz bardziej realnych kształtów, w sukurs pilotom z Sekcji Poszukiwań Lotniczych pospieszyli miedziowi górnicy. I tak za sprawą Fundacji KGHM POLSKA MIEDŹ nastąpił niespodziewany zwrot akcji. Jednostka doświadczyła finansowego wsparcia umożliwiającego realizację tego szczególnego projektu, któremu przyświeca odtworzenie pełnej sprawności zespołu napędowego PZL-104. A przedkłada się ona bezpośrednio na kolejny tysiąc resursowych godzin jego pracy w powietrzu. Silnik typu AI-14RA trafił na Litwę, gdzie w jednej z nielicznych już na świecie firm specjalizujących się w remontach tego typu sprzętu, jest poddawany procesowi fabrycznej renowacji. Powrót maszyny do operacyjnej i szkoleniowej służby planowany jest na początku marca przyszłego roku.

Ma za sobą ponad czterdzieści pięć lat lotniczej służby. Zaliczyła już trzy wymiany silników. Trzykrotnie zmieniała mundurowego dysponenta, malowania, numery operacyjne i znaki rozpoznawcze. Przez pierwsze 19 lat terminowała w wojskach lotniczych jako samolot dyspozycyjny z dodatkową funkcją prowadzenia retranslacji radiowej. Latała wtedy w kolorze starego srebra z oznaczeniem tzw. burtowym  199. Następnie na mocy decyzji Ministra Obrony Narodowej trafiła do złotoryjskiego Trawersu, gdzie przez kolejnych siedem lat stanowiła wsparcie działań szkoleniowych Centralnego Ośrodka Lotniczego Głównej Kwatery ZHP w Jeżowie Sudeckim. Otrzymała cywilne znaki rozpoznawcze. Początkowo SP-FKN, a po pewnym czasie w Polskim Rejestrze Państwowym Cywilnych Statków Powietrznych dokonano zmiany na SP-HKN. Piloci nadali jej imię Nusia. Podobnie jak jej bliźniacza maszyna o równie ciepło brzmiącym imieniu Misia (znaki rozp. SP-HKM), stacjonowała na Górze Szybowcowej. Niestety, tą drugą, latem 1998 roku opuściło szczęście. W kolizji z innym samolotem poważnie ucierpiała. Tak, że już nigdy nie zdołano przywrócić jej do służby w powietrzu. W tym czasie obie występowały w oznakowaniu i biało-zielonych barwach Trawersu. Dla tej pierwszej, nowy rozdział żywota nastąpił z początkiem XXI wieku, kiedy to wraz z całą Jednostką została przebazowana do Stanisławowa, na Barytowe Wzgórza. Niebawem też decyzją komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej została wcielona w struktury krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, gdzie od ponad dwóch dekad pełni służbę w charakterze statku powietrznego do zadań operacyjno-rozpoznawczych. Od tamtego czasu występuje już w biało-czerwonym, strażackim malowaniu z numerem operacyjnym 619 D 43. W trybie alarmowym dysponowana jest do operacji lotniczego rozpoznania zagrożeń. Uczestniczyła w wielu działaniach przeciwpowodziowych, akcjach poszukiwawczych oraz lotach patrolowych i operacyjnych, w tym na potrzeby innych formacji resortu spraw wewnętrznych. Ciekawostką jest, że jako jedyna tego typu maszyna w czasie powodzi tysiąclecia odnotowała wykonanie zrzutów zaopatrzenia technicznego dla jednostek operujących na wodzie.  Jednak na co dzień, z racji wielozadaniowego przeznaczenia, wspierała prowadzoną w JPR lotniczą edukację młodzieży. Za jej sterami zasiadały dziesiątki młodych adeptów awiacji, a z jej pokładu wykonano szczęśliwie kilka tysięcy skoków spadochronowych. Toteż zasłużenie cieszy się statusem maszyny bezawaryjnej i niemal kultowej. Ma też opinię wymagającej, ale niezwykle szczęśliwej, na której lata już trzecie pokolenie jej fanów.